Jestem wielką fanką talentu Ala Pacino, jednak w tym jednym filmie jego talent nie wystarczył. Jego zmęczony życiem, wypalony i snujący się Eli był wiarygodny, ale film jako całość lekko nużył.
Być może było tak dlatego, że cały czas spodziewałam się, że coś zacznie się dziać, że to nowojorski thriller, a tymczasem był to film obyczajowy.. generalnie rzecz biorąc wysiszony.. Żle się nastawilam.
Zauważmy, że zarówno śmierć dziewczyny, jak i śmierć brata są krótko skwitowane i przechodzi się nad nimi do porządku dziennego. W takim światku śmierć jest migawką w wiadomościach telewizyjnych i niczym więcej. Przydatna, o ile można nakręcić dzięki niej jakąś sprawę. Nie, zdecydowanie nie jest to dla mnie kryminał/thriller - tutaj trup byłby na pierwszym planie.