Tematyka tego filmu przywołała mi na myśl amerykańskie produkcje z lat 70-tych, w których fabuła była gęsta i roiła się od aluzji i niedopowiedzeń. Wprawdzie "Ludzie..." nie są może dramatem największego kalibru, ale ogląda się z dużym zainteresowaniem. Także, a może głównie, dzięki wspaniałemu Pacino, który zagrał tu zmęczonego, zagubionego PR-owca, niezbyt pasującego do całego tego cyrku gwiazd, w którym sie obraca. Ciepła Basinger, oraz drapieżna Leoni także pokazały spore możliwości, choć to właśnie Al jest duszą i centrum tego niegłupiego i skromnego raczej filmu.
7,5/10.