Nie wiem jak Wy, ale podczas ostatniej sceny z w/w mordercą moje zaniepokojenie wzrosło do niebywałych rozmiarów. Niby zwykła scena, nic takiego jakiegoś epickiego się nie wydarzyło, ale te wszystkie emocje buchające z tej sceny i postać Kempera, wyraz jego twarzy i to co mówił wywoływało jakiś ogromny niepokój, strach. Masakra.
Dokładnie tak ! Zwłaszcza że ten koleżka który wcielił się w postać Kempera zagrał znakomicie (wystarczy porównać archiwalne wywiady z Kemperem w sieci ) Rola Brittona jedną z najlepiej odtworzonych postaci w całym serialu. Moim skromnym zdaniem jeszcze krótki epizod z przesłuchaniem Speck'a robi ogromne wrażenie...
A teraz wyobraź sobie, że to Ty jesteś agentem FBI i że Kemper podchodzi i cię przytula, nazywa "przyjacielem", przyciska Cie mocno swoimi wielkimi łapami do swojego ogromnego tułowia, czujesz jego oddech na swojej szyi. Myślisz sobie "nie chce go denerwować, jakoś to przetrwam. I tak nikt nie widzi". I nagle czujesz, że przytulający cię Kemper dostaje wzwodu. Czujesz jak końcówka narządu płciowego seryjnego mordercy i gwałciciela dosłownie przesuwa się w górę po twoim udzie.
Bo myślę, że tak to właśnie mogło przebiegać i sąd panika Holdena.