PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32982}

Wojownicy

Warriors
8,0 459
ocen
8,0 10 1 459
Wojownicy
powrót do forum filmu Wojownicy

Nie ważne kto i gdzie zabija, kto i gdzie gwałci, pali niszczy, czy jest czarny czy biały, muzułmanin czy katolik. Pokazuje jakim złem jest wojna....każda wojna. Bo wojna nie jest rozwiązaniem żadnego konfliktu.

wczaplewski

Serial opisywał bezradność brytyjskich "wojowników" wobec konfliktu bardziej chorwacko-muzułmańskiego, Serbowie występowali tam chyba tylko w jednym epizodzie.
Co do tego, że wojna jest zła - problematyczne twierdzenie.
Są bardzo poważne przesłanki do twierdzenia, że wojna ma dużo pozytywnych stron.
Podstawowy pozytyw takich wojen jak ta w Jugosławii jest taki, że tym, którzy walczą na czymś zależy tak bardzo, że są gotowi oddać życie (zabrać też). Zależy im na własnej religii na przykład.Albo bardzo zależy, by mieszkać w Chorwacji, by mieszkać w Serbii i oddzielić się od Serbów, Chorwatów granicami.
Ci, którym na niczym nie zależy, wojen nie prowadzą.
Ale pytanie, czy lepszy jest świat w którym na niczym nie zależy, czy świat bez wojen znajdzie zawsze różne odpowiedzi.
Świat w którym wszystkim zależy, są mądrzy i dobrzy to mrzonka. A wiara w mrzonki też może być tak zła jak wojna, tylko pozytywów w tej wierze trudno się doszukać.
Żołnierz grany przez Macfadyena też poszedł na swoją prywatną wojnę. I nie stał się przez to złym człowiekiem.

Beel

Wojna jest zła gdyż uzbrojeni żołnierze - mordercy, gwałcą niewinne kobiety, rozpruwają im brzuch, obcinają głowy dziadkom i roztrzaskują główki dzieciom o mury stodoły. Żadne tłumaczenie nie wchodzi w rachubę. Na wojnie żołnierz powinien iść przeciw żołnierzowi a nie wyżywać się na cywilnej ludności. Pana tłumaczenie jest pozbawione jakiejkolwiek logiki. Kropka.

carmen8_fw

Twierdzenie, że na wojnie żołnierz powinien iść przeciw żołnierzowi to przesąd, w który nie wierzy się od stu lat. Wojna jest po to, aby walczyć z liniami zaopatrzenia przeciwnika, magazynami i fabrykami amunicji, czyli zapleczem przeciwnika. Są tacy, którzy rozszerzają pojęcie zaplecza przeciwnika na jego rodziny. To wynaturzenie, ale pojawia się dlatego, że nie wszyscy jesteśmy mądrzy i dobrzy. Mądrzy i dobrzy tylko wysadzają w powietrze magazyny amunicji przeciwnika. Ci tylko mądrzy bombardują miasteczka na zapleczu przeciwnika, aby gruzem zasypać jego drogi zaopatrzenia. Przy okazji zabijają mieszkańców tych miasteczek.
Sądząc po zdjęciu, którym się Pan/Pani przedstawia, nie mogę zaliczyć Cię ani do tych, którym na czymś zależy, ani do mądrych ani do dobrych.
Logika to sztuka jasnego i ścisłego formułowania myśli. Założenia stojące u podstaw jasnych myśli są już z innej parafii.

Beel

Niech Pan nie osądza ludzi po awatarach. To spłaszcza tylko poziom Pana wypowiedzi. Ja mógłbym napisać, że przyglądając się Pana zdjęciu mógłbym Pana zaliczyć do ludzi z kompleksami, ludzi pragnących krwi a zarazem prostaków. Powstrzymam się pd tej teorii bo jestem wychowany w innych kanonach kulturowych niż prawdopodobnie Pan. Żeby człowieka oceniać najpierw go trzeba przynajmniej trochę poznać a i tak będzie to niemiarodajne. Niech Pan skupi się na ocenie samego siebie bo może ta ocena będzie trafna.

carmen8_fw

Właśnie rzecz w tym, że nie bardzo chcę Ciebie poznać. Podobnie tak Ty: wymyślasz własną definicję wojny, zamiast poznać wojnę jaką jest. Takie niemądre wymysły zniechęcają do poznania Ciebie.
W samej Jugosławii była na początku wojna secesyjna Słowenii. Bezkrwawa, bo toczona między żołnierzami.
Potem była wojna secesyjna Chorwacji, Bośni i Hercegowiny. Dużo ofiar, bo walczyli cywile z obydwu stron zorganizowani w lokalne milicje. I była tam tradycja posiadania broni w domu. Wielu chciało się pozbyć sąsiada katolika, muzułmanina, prawosławnego i mieli do tego narzędzia. I chcieli się ich pozbyć nie od lat dziewięćdziesiątych, ale od lat co najmniej czterdziestych. Jugosłąwia miała przestać istnieć, bo nikt jej nie chciał. Wszyscy, którzy czegoś chcieli, chcieli Chorwacji, Bośni, Serbii. Wygrali i te państwa istnieją. To co mieli zrobić, zrobili po swojemu. Nikt inny lepiej by tego nie zrobił. Urzędnikom z ONZ i wojskom Wielkiej Brytanii to lepiej się nie udało.

Beel

Nie zgodzę się z Panem gdyż mam przyjaciół wśród Serbów, Serbów z Kosowa i Chorwatów. Jeździłem do Jugosławii już w latach 70 a potem jeszcze kilka razy. Bywam zresztą i dziś w Chorwacji, Czarnogórze i Słowenii . Ten problem ma bardziej złożone podwaliny. To czego słuchamy w TV i wyczytam w książkach ma się nijak do tego o czym mówią obywatele. Taki sam pogląd jest wyrażany o sytuacji w Izraelu. Krytyka sięga Izraelczyków zaborców jak i Palestyńczyków terrorystów. Wojna to polityka, władza i pieniądze za tym płynące szerokim źródłem. Wywołując wojnę nie bierze się pod uwagę partykularnych interesów społeczeństwa tylko interesy jednostek, które z zasady nie tracą życia w tych konfliktach.

carmen8_fw

I miejscowi załatwili problem po swojemu, poprzez wojnę. Ci, którzy chcieli "wyprostować" granice i dostosować do granic stosunki etniczne zorganizowani byli w państwa i w tych państwach była władza. To normalne i najlepsze z możliwych. Sami mieszkamy w państwie założonym przez genialnego gangstera - Mieszka I. Do sprawnego działania gangu założył liczącą 3 tys. wojowników armię. Oprócz Mieszka byli jeszcze "obywatele", którzy w siedemdziesiąt lat po chrzcie Polski zbuntowali się i Polskę zlikwidowali, pozbawiając ją władcy. Ci są bezimienni. Pewno dlatego, że trafili na targ niewolników w Pradze i ich potomkowie żyją gdzieś w Andaluzji. Karadżić, Izetbegowić, Tudjman klasy Mieszka I nie mieli, ale "obywatele" na odpowiednik targu niewolników trafili. Polityka, władza, pieniądz to wartości dobre. Wojnę wywołują i ją prowadzą ci, którym na polityce, władzy i pieniądzu zależy. To normalne i też dobre. Klasa tych, co stoją na czele wojujących i tych, którzy trzymają broń w ręku to inna bajka. Ci w Jugosławii na początku lat dziewięćdziesiątych pewno tej klasy nie mieli, ale jeszcze mniej klasy mieli "obywatele".

carmen8_fw

W ostatnim dodatku „Plus Minus” Rzeczpospolitej, w artykule „Koncert mocarstw i kakafonie” jest taki fragment: „... w historii ludzkości to wojna, czyli w ostatecznej instancji siła państwa, była najważniejszym i legalnym regulatorem stosunków międzynarodowych.” W tym samym artykule jest cytowany Woodrow Wilson, który chciał powołania „... uniwersalnego stowarzyszenia narodów dla niedopuszczenia do wojny, która wybuchłaby wbrew traktatowym umowom lub bez ostrzeżenia i pełnego przedłożenia jej przyczyn do oceny opinii świata - a więc w rzeczywistości dla gwarantowania terytorialnej integralności i politycznej niepodległości”.
Nie ma powodów dla których całkowite potępienie wojny jest możliwe. Choćby dlatego, że nie stosuje się zakazu wojen dla państw dysponujących bronią prymitywną (trafiającą przypadkowo w cywilów) a zezwala się tym, które mają broń zaawansowaną (trafiającą dokładnie w cele militarne). Nie stosuje się też prawa do wojen dla państw, które mają za przywódców z klasą a pozbawia się prawa do wojny państwom z przywódcami bez klasy.
W Jugosławii było przyzwolenie opinii świata na podział kraju, strony walczyły tylko o jak najbardziej dogodne granice.
Problemem żołnierzy brytyjskich służących w ONZ była słabość ONZ, która nie potrafiła uznać obrony ludności cywilnej, tak jak ją rozumieli sami żołnierze, za obronę celu misji. ONZ uznała, że przeniesienie ludności cywilnej z potencjalnego pola walki jest czystką etniczną. ONZ nie chciała podejmować żadnych decyzji i robić cokolwiek siłami własnych żołnierzy. ONZ chciała obronić własnych żołnierzy przed wojną. A właśnie prowadzona przez nich wojna miałaby strony pozytywne. Oczywiście przy okazji bombardowania magazynów broni chorwackiej milicji w Bośni zginęłoby od bomb ONZ kilkuset chorwackich cywilów. Być może zginęli by Pana/Pani przyjaciele. No i co z tego?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones