Ciepły film o miłości i przyjaźni z nutką pozytywnego dziwactwa i specjalnymi efektami wizualnymi...w sam raz na wieczór z lekkim kinem.
Zgadzam się w pełni. Bardzo przyjemnie się oglądało...bardzo się uśmiałam w kilku momentach. Było miło go zobaczczyć :)
Dokładnie. Bardzo pozytywny, idealnie w moim guście. Trochę szaleństwa, dużo miłości, nie podanej na tacy, a zaproponowanej w subtelny i ciepły sposób.
W sumie ten film z człowiekiem chorym na Aspergera jest ciekawym motywem psychologicznym, oczywiście nie chce się wymądrzać bo nie jestem od tego.
Ten troll nazywał się TheMarik1234. Marik1234 to było całkowicie przypadkowe zagraniczne konto.
Film ten w wspaniały sposób ukazuje, że jednak można nakręcić jeszcze coś z wątkiem miłosnym w sposób niebanalny. Gdy Simon wpada na Jennifer już wiadomo później, że to ona będzie tą wybranką dla jego brata jednak nie ma się o to pretensji - o to tu właśnie chodzi. Bardzo dobry film na wieczór, ukazujący, że ludzie tego typu nie są 937 (czy ile tam było dokładnie) gorsi.
Gdy Simon wpada na Jennifer już wiadomo później, że to ona będzie tą wybranką...jego wybranką ;)
Nie wiem czy zespół Aspergera lub autyzm można nazwać pozytywnym dziwactwem...Uwierz, że gdybyś miała chorego brata nawet by ci do głowy nie przyszło takie nazewnictwo.W tej chorobie niestety nie ma nic pozytywnego, można jedynie starać się być pozytywnym w stosunku do chorej osoby i dawać jej tyle miłości ile nikomu innemu w życiu
Myślę, że zespołu Aspergera w ogóle nie można nazwać pozytywnym dziwactwem, użyłam tego określenia głownie w odniesieniu do bohaterki, która ma barwną i raczej nietuzinkową osobowość oraz ogólnego rozwoju wypadkow i konwencji filmu. Z tonu twojej wypowiedzi wnioskuję, że masz osobiste doświadczenia z osoba z autyzmem, więc rozumiem, ze mogłas odebrać moją wypowiedź sprzed 5 lat jako nieczułą i krzywdzącą; nie było to jednak jej założeniem.
Wracając do filmu, to nawet jesli zespół Aspergera jest tu przedstawiony w upiększony sposób, myślę że tego rodzaju filmy spełnają ważną społeczną funkcję, bo przez swoją humorystyczność oswajają ludzi z zagadnieniami, które większość uznaje za niewygodne i omija szerokim łukiem. A jeśli chodzi o śmianie się z osób chorych (nie samej choroby), to przy założeniu że odbywa się to w atmosferze życzliwości i szacunku, uważam, że jest to oznaką dojrzałości społecznej, bo specjalne traktowania, chodzenie w okół kogoś na paluszkach i traktowanie jak męczennika sprawia tylko, że izolacja, poczucie odmienności i przepaść między normatywnością a niepełnosprawnością jedynie się powiększa. A przecież chodzi właśnie o to żeby widzieć człowieka ponad jego chorobą i traktować go jak innych, włączając tym samym do złożonej dynamiki ludzkich interakcji, a nie trzymać pod kloszem troski i politowania zmieszanego z nieokreślonym poczuciem winy.