Coś niesamowitego! Odważna gruzińska fantazja o tym, że płeć to zniewolenie kulturowe, i o poszukiwaniach wolności emocjonalnej oraz egzystencjalnej. Wszystko w przepięknej synestezyjnej konwencji – spektakl barw, dźwięków i smaków, które się czuje na języku. Tak wygląda doskonałe kino – opowiada historię, a jednocześnie ucieka poza nią, odwołując się do ruchu, barwy, kształtu ciała. W kraju, gdzie bezwarunkowo kochają tylko matki i babki, mężczyzna musi wiedzieć, jaka jego rola. Albo od niej uciec, by po prostu być sobą. Finałowa scena zapiera dech w piersiach. Ale tu każdy kadr jest jednocześnie lokalny i uniwersalny. Rewelacja!